Stary człowiek znad rzeki Stary człowiek znad rzeki
473
BLOG

Czerwony jak cegła

Stary człowiek znad rzeki Stary człowiek znad rzeki Sport Obserwuj notkę 0

Rozgrzany jak piec. A już myślałem, że ze mną i piłką nożną jest jak z młodzieńczą miłością z liceum. Spotykamy się czasem w gronie przyjaciół z dawnych lat ale chemii nie ma żadnej. Ba, żeby tylko. Raczej jest refleksja, co ja w niej widziałem. A tu takie zaskoczenie. Mimo, że próbowałem tonować swoje emocje to po zakończeniu meczu z Portugalią w lustrze wyglądałem rozgrzany jak piec.

Można by teraz narzekać na to i owo, że nie doszło do dalszej konsumpcji tej rozgrzanej po latach namiętności ale można tez spojrzeć na to pozytywnie. Takiej masy dumy z polskości dawno nie widziałem. Na drodze jak się nie minęło kilku samochodów ubarwionych polskimi flagami to było zdziwienie. Po prostu stało się to normą. Mam nadzieję, że podobnie będzie na następne święto flagi. I na każde święto narodowe, będące powodem do dumy.

Taki obrazek wczoraj na jednej ze wsi, przez które wczoraj przejeżdżałem. Mama idzie z dwójką smyków, każdy ma szalik „Polska”. Mama w koszulce biało czerwonej. Prawie jak na sumę w niedzielę. W pamięci tych smyków pozostanie to na lata. I tak było w kilku wsiach, przez które przejeżdżałem. Wróciła też potrzeba przeżywania tych emocji razem, we wspólnocie. W związku z tym ludzie garneli się do oglądania w większym gronie. Stąd ta mama z brzdącami podążała do wiejskiej świetlicy, gdzie cała wieś oglądała razem mecze. Mało? Można?

Chcemy więcej sukcesów? To niech mama i tata nie pozwalają sobie na wypisywanie zwolnień z wf-u swoim synkom bo "lącki lub bzuszek bolą". Perły rodzą się w sprzyjających warunkach. A takim jednym z podstawowych warunków jest masowość dyscypliny sportowej i opieka nad nieoszlifowanymi diamentami. Gonić od Internetu na podwórko! Nie będzie masowości dyscypliny sportowej od podstawówki to nie będzie skąd wyłowić te perły. No niestety ale to jest czysta matematyka, czysta statystyka. No i jeszcze jedna istotna sprawa. Techniki zwodu i strzału można nauczyć, ale zdecydowanie ważniejsze jest wykształcenie człowieka, lidera, umiejącego pracować w zespole. Odpornego na sodówę, odpornego na pojawienie się dużej kasy. Budować faceta, wojownika a nie primadonnę. To jest zadanie dla całego systemu szkolenia.

I tyle na temat naszego podwórka. Patrząc  szerzej to niestety z przykrością ogląda się Krystynę Ronaldo. To jest mały dzieciak, który ciągle woła: „mamo kupi mi to albo tamto”. Bo jak nie to zrobi focha ze złą miną. Przy jednej sytuacji aż podskoczył ze wściekłości i zatupał nogami, że nie dostał od partnera piłki. Po prostu po męsku żal patrzeć na takiego zniewieściałego faceta. Przed mistrzostwami widziałem taki krótki filmik promujący mistrzostwa, gdzie wielcy przyszli aktorzy mówili po kilka zdań. CR7 wyróżniał się ze wszystkich. W skrócie mówił trzy słowa: „ja, mnie, mój”. Przy indywidualnej jeździe figurowej na lodzie, w pokazem tanecznym jak najbardziej. Ale nie w piłce nożnej. Zlituj się gościu!

Jakże odmiennie na tym tle wygląda Kuba Błaszczykowski, który po porażce powiedział krótko: „trzeba wstać i walczyć dalej”. Tak może mówić tylko heros. Żaden ojciec i żadna matka nie ma wątpliwości kogo ich pociecha powinna naśladować w swoim życiu. W życiu, a nie tylko na boisku. Bo Kuba daje przykład również poza nim.

Następna sprawa, która mnie irytuje to „podziergani” tatuażami, grający w upstrzonych kolorami butach. Z jednej strony stylizują się na recydywę, na twardzieli a z drugiej strony stroją się w kolorowe piórka jak licealistki. A zupełnie fatalnie wygląda to wtedy gdy taki „recydywista” pada na ziemie po faulu i zwija się z bólu. Zamiast wstać, otrzepać się, z marsowym wyrazem twarzy podejść do faulującego i dwoma palcami najpierw pokazać na swoje oczy a potem na delikwenta. Po takim ruchu faulujący będzie się tego bardziej obawiał od żółtej kartki. A tak wygląda to po prostu śmiesznie. Płaczliwy recydywista. Kto to widział takie kuriozum.

No i na koniec zróbmy sobie mały eksperyment myślowy. Mistrzostwa rozgrywane są w połowie sezonu ligowego. Podoba się idea? A dlaczego nie? Nie będzie tak drastycznie gorąco. Ligi zamykają na ten czas kluby i grają tylko reprezentacje swoje mistrzostwa. Możliwe? Tak? A wała jak Polska cała. Żaden klub się na to nie zgodzi. Zawodnicy są tak przygotowani jak elektryczne baterie. Mają działać do końca sezonu, na koniec sezonu mogą paść. Po czym na wakacjach mają się naładować aby przynosić zyski klubom w następnym sezonie. Stąd bardzo słaba forma gwiazd, grających najwięcej meczów w sezonie. To jest czysta fizyka. To nie są automaty a ludzie. Można ich przygotować na pół roku ale nie na cały rok nieustannego wysiłku i stresu. Nie da rady. Stąd ich występy przypominały powrót ucznia do domu ze słabym świadectwem końcowym. I tylko jedna myśl w głowie: teraz tylko w dupę i  nareszcie upragnione wakacje.

Jestem starym człowiekiem patrzącym na przepływającą rzekę

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Sport