Stary człowiek znad rzeki Stary człowiek znad rzeki
1441
BLOG

Żydy i chamy

Stary człowiek znad rzeki Stary człowiek znad rzeki Polityka Obserwuj notkę 30

Dwa różne wydarzenia.

Wydarzenie pierwsze. Czas zdarzenia: po 2010-04-10. Na mównicę sejmową wchodzi Jarosław Kaczyński i w czasie przemówienia z sali pada okrzyk: „Zadzwoń do brata!” Ten tchórz, który kto krzyknął schował się za plecami innych posłów. Nie przyznał się nikt. A ówczesna – użyje poetyki obecnych opozycjonistów – platformerska kancelaria Sejmu nie zgodziła się na wydanie taśm z rejestracjami z poszczególnych mikrofonów, aby precyzyjnie na podstawie badań fonoskopijnych określić, z jakiego miejsca na sali padł ten okrzyk. Próżno by szukać w gazecie zwanej wyborczą jakichś słów potępienia tego poniżającego wybryku. Wiadomo, Kaczorowi można zrobić każdą niegodziwość, a szczególnie, gdy dotyczy to kogoś tak bliskiego jak nieżyjący brat.

Wydarzenie drugie. Adam Michnik prowadzi wykład dla swoich zakodowanych wyznawców. W pewnym momencie z sali wychodzi ktoś i mówi: „do widzenia panie Adamie, proszę pozdrowić brata”. W odpowiedzi słyszy od Adama Michnika przyjazne podziękowanie: „ty głupi chamie”. A z sali wyznawczyni sekty krzyczy „dam mu w mordę”. Absurdalność tej sceny jest nieprawdopodobna. Gdybym był dobrze wychowanym Kosmitą to miałbym poważny problem jak zinterpretować ten przyjacielski – bo przecież nie nasiąknięty mową nienawiści – zwrot ad personam w wykonaniu ideologa socjalizmu z ludzką twarzą.

Mnie jednak zafrapowało w tym materiale filmowym coś innego, niż ten jeden moment. Obejrzałem go sobie dość dokładnie i w pewnym momencie: bingo! Skąd ja to wszystko znam? Skąd ja znam to uwodzenie? No jak to skąd. Z lat 80’tych ubiegłego wieku, gdy Adam Michnik był idolem młodzieży studenckiej, głównie NZS-owskiej. Słuchaliśmy go – ja też! – zapatrzeni w niego jak w obraz, jak ci na sali z tego drugiego wydarzenia. Mając teraz umysł zimny jak lód z Syberii oraz wzrok i słuch zwierzyny łownej - wyczulonej na każdy dźwięk mogący być zagrożeniem - słuchałem co i jak mówi do słuchaczy, jak lawiruje, gdy padają trudne pytania, jak poniża swoich przeciwników politycznych jak ich wyśmiewa, jak podlizuje się do zgromadzonej pobliki, jak kokietuje kobiety. Słuchałem i wiedziałem dokładnie, co zrobi za chwilę i jak na to będzie reagować publiczność. Stare, wyliniałe przez ponad trzydzieści pięć lat chwyty. Ale niestety nadal skuteczne. Gdyby wtedy na jakieś nasze spotkaniu z nim w roku 1981, ktoś powiedział to samo, co ten młody człowiek, to zapewne poleciałby też taka inwektywa o daniu w mordę.

Ja się z tego wyleczyłem i noszę w sobie przeciwciała, którymi jak tylko mogę dzielę się każdym, kto jest narażony na ryzyko infekcji socjalizmem z ludzką twarzą. Jestem kompletnie nieprzemakalny na próby uwiedzenia jak dziecko perfidnemu pedofilowi na cukierki takim oto zwrotem: „nie zgadzam się z tobą, ale jestem gotów oddać życie z twoje przekonania”. Pęknąć można ze śmiechu dziś widząc tego wilka w owczej skórze. Potem człowiek śmieje się tylko jak bardzo dał się nabrać i nosi w sobie mocne przekonanie. Never more. Never more.

Takie proste zdanie: „do widzenia panie Adamie, proszę pozdrowić brata” a nagle runęła cała misternie tkana mistyfikacja. Pokazała się twarz, którą kiedyś ujrzał przerażony Zbigniew Herbert. A przecież uważał go wcześniej za swego przyjaciela.

Takie proste, grzecznie wypowiedziane zdanie zrobiło więcej niż megabajty tekstów polemicznych. Jestem pod wrażeniem. Trzeba jednak być grzecznym w życiu. Słusznie mówi papież Franciszek, że te trzy magiczne słowa: „proszę, dziękuję, przepraszam” potrafią zdziałać cuda.

Dzięki, nieznany, dobrze wychowany kolego.

Jestem starym człowiekiem patrzącym na przepływającą rzekę

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka