Stary człowiek znad rzeki Stary człowiek znad rzeki
667
BLOG

Po tym włosy rosną jak na drożdżach

Stary człowiek znad rzeki Stary człowiek znad rzeki Media Obserwuj temat Obserwuj notkę 3

Tytuł zaczerpnąłem z reklamy na jednym ze znanych portali informacyjnych. Chociaż użycie słowa informacyjny  w kontekście akurat tego portalu jest zdecydowanie na wyrost (lub jak kto woli: na porost). Ten tytuł reklamy jakiegoś środka porostu do włosów mógłby korespondować z reklamą maści na szczury słyszaną kiedyś na bazarze  Różyckiego. I zapewne jest równie skuteczny w naciąganiu na zbędne wydatki.

Ale wbrew pozorom tytułu nie będzie to o rośnięciu włosów na głowie po zastosowaniu jakiegoś rewelacyjnego środka na jego porost. Będzie raczej o stawaniu włosów na głowie przy czytaniu głupot na portalach dla ciemnego jasnego ludu.

Z włosami na głowie nie mam żadnego problemu. Jednak zadziwia mnie sposób doboru reklam do treści, która mieści się – mówiąc językiem mediów TV – w jakimś paśmie reklamowym. Czy to robi ktoś z jakąś premedytacją, czy to czysty przypadek? Raczej skłaniam się ku temu pierwszemu. Bo mimo, że nie mam problemów łysieniem to tamte hasło reklamowe przykuło moją uwagę na tyle, że postanowiłem zobaczyć w co zostało zapakowane to cudo na porost włosów.

I dopiero wtedy włosy stanęły mi na głowie. Bo nagłówek wiadomości – zanim się kliknie w link prowadzący do treści – informował, że padł kolejny rekord temperatury i że jest to pierwszy taki przypadek w historii Ziemi. Brzmi to jak Armagedon. Chociaż w pierwszej chwili myślałem, że chodzi kolejny rekord ogłoszony przez Owsiaka zanim księgowi cokolwiek zdążyli przeliczyć. Chodziło o to, że dwa dni przed inauguracją prezydentury Donalda Trumpa – uwaga, uwaga – naukowcy nieokreślonej proweniencji ogłosili raport, z którego wynika, że na Ziemi temperatura stale rośnie w wyniku globalnego ocieplenia. No i to wszystko dlatego, że Trump to kwestionuje. Nie należę do ciemnego jasnego ludu, stąd mam problemy z asymilacją tej informacji bo akurat za oknem jest od kilku tygodnie stale poniżej zera i wcale mi nie w głowie globalne ocieplenie.

Słowo naukowcy stało się synonimem głupoty pompowanej do pustych głów. To jest taki kij-samobij, który można okładać niepoprawnych politycznie. No bo jak protestować przeciwko temu, że współcześni egipscy kapłani jaśnie oświeconej władzy ogłaszają wszem i wobec co należy przyjąć jako prawdę objawioną. I weź tu stań przeciwko takiemu czemuś. Zostajesz od razu ciemnogrodem. Trzeba mieć jaja aby się temu przeciwstawić.

Kiedyś to byli radzieccy, potem amerykańscy a obecnie po prostu naukowcy. Ciekawe, że ci naukowcy – chociaż ja ich raczej nazywam naukawcami – dziwnie milczą, gdy władzę nad krajem tym lub innym sprawują iluminaci. Wówczas to kury znoszą jaja nawet bez pomocy kogutów, krowy dają więcej mleka, ptaki cudownie zdrowieją z grypy a smog nagle znika.

Bo wystarczy aby zaczął rządzić PIS, a już – jak za dotknięciem różdżki – na Lubelszczyźnie pojawiają się dawno nie widziane ogniska ptasiej grypy. Za chwilę Trump będzie prezydentem USA a tu okazuje się, że nad miastami na całym świecie pojawił się smog. Jak grzyby pod deszczu wyrastają portale pokazujące natężenie smogu w rozkładzie godzinowym, dobowym, miesięcznym i rocznym. Ameryka został odkryta kolejny raz. Smog-i nad miastami snują się od początku ery przemysłowej, tak więc circa about ponad sto lat, odkąd z braku możliwości opalania drewnem w okresie małej epoki lodowcowej sięgnięto po opalanie węglem. Ten stan był znacznie gorszy w PRL, zanim zaczęto stosować elektrofiltry w elektrociepłowniach. Ten stan trwał za czasów gdy krajem trząsł okrutny reżim Tuska. I wówczas wcale nie mówiono o smogu a o… zestrzeliwaniu w Afryce bocianów wracających po zimie do Polski. Tak było.

Gdy Prezydent Kaczyński rozpoczął akcje odznaczania działaczy podziemia solidarnościowego to ich część będąca przewodnikami ciemnego jasnego ludu rzekła, że nie przyjmie ich bo to a) nie ich prezydent, b) to jest niezgodne z ich przekonaniami, c) bo nie. Wówczas wydawało mi się, że to tylko nasz taki  polski przypadek. Nigdzie tego nie ma. A tu masz, w Ameryce jest tak samo. Co raz to jakiś weteran marszu, legenda praw obywatelskich lub też jakaś inna legendarna amerykańska tramwajarka stwierdza, że Trump to nie jest ich prezydent i w związku z tym wypowiada mu posłuszeństwo.

Można więc postawić sprawę jasno. Prawdziwe lub przyrodnie dzieci talmudycznego prawa spieprzyły demokrację. Tę delikatną umowę społeczną nakazującą przegranym uznanie wyboru i podporządkowanie się mu. Z prostej przyczyny, bo w następnej kadencji role mogą się odwrócić. I wówczas przegrani mogliby na tej samej zasadzie zakwestionować taki wybór. To prowadzi prostą drogą do zwalczających się plemion a nie sprawnego, cywilizowanego  państwa. Czyż może być inaczej, skoro prawo talmudyczne sięga mroku dziejów i z demokracją ma tyle wspólnego co baran do barona?

Talmudyczne polityczne prawo nie zna czegoś takiego jak hipokryzja. Wolne media w Sejmie? Tak, ale tylko ich. Zrobisz im zdjęcia w Sejmie, nagrasz ich i pokażesz w publicznej TV to będą cię straszyć sądami, że zrobiłeś to nielegalnie. A jeszcze przed chwilą protestowali przeciwko nowym zasadom poruszania się dziennikarzy po Sejmie i mówili, że wolność słowa to pokazanie pijanego posła w hotelu i że Kaczyński chce to odebrać obywatelom. Po prostu, w politycznym talmudycznym prawie prostu uznaje się, że polityczni goje mają pełnić rolę bydła.

Stąd ten szok, gdy bydło upomni się ludzkim głosem o ludzkie prawa.

Z ostatniej chwili:

Pojawiła się nowa odmiana choroby "wściekłych krów". To się może skończyć wściekłością całego bydła.

Jestem starym człowiekiem patrzącym na przepływającą rzekę

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura