Stary człowiek znad rzeki Stary człowiek znad rzeki
313
BLOG

Bez owijania w bawełnę

Stary człowiek znad rzeki Stary człowiek znad rzeki Niemcy Obserwuj temat Obserwuj notkę 1

Motto z ust prezydenta Francji (parafraza):
"Wy macie zasady, my ich nie mamy".

Jakie wnioski z wczorajszego wyboru niemieckiego polityka na znaczące stanowisko w Europie? Żyjemy w wielkiej, bratniej niemieckiej republice demokratycznej.


Puśćmy na chwilę wodze political fantasy. Wyobraźmy sobie, że z rozpadem NRD to była jedna wielka ściema rozegrana koncertowo przez chłopaków i dziewczyny z drużyny Markusa Wolfa. To nie Bundes Republik pochłonęła NRD. Było kompletnie odwrotnie. Dzielne dziewczyny i chłopaki z drużyny udały, że padają, podczas gdy zgarnęli śmietankę i rozpłynęli się po instytucjach nowego państwa. Część towarzyszy dostała wizy i wyjechała na Węgry i zaczęła koczowanie pod ambasadą RFN, inni mieli koczować pod innymi ambasadami i domagać się wiz wjazdowych do niemieckiego raju. Inni towarzysze dostali za zadanie burzyć mur berliński. Jeszcze inni towarzysze zostali oddelegowani do (przepraszam ale ledwo mogę złapać oddech ze śmiechu) enerdowskiej opozycji demokratycznej, aby być potem oddelegowanymi do pilnowania Archiwum.  No po prostu film Żądło przy tym to jest kicz. I dalej. Zaprzyjaźnieni politycy z Wessie (będący na  głodzie sex, drugs and rock'n'roll), będący na ich widelcu i na ich skinienia w zębach przywieli od Ossie-ch całe wagony kasy. To jest dopiero numer. Jawnie i na widoku wszystkich. Numer tysiąclecia niemieckiej.. Przez ostatnie lata najważniejsze funkcje w państwie sprawują ludzie z byłego NRD. Jak to możliwe, nie ma dobrych polityków po zachodniej stronie? Gdyby komuś chciało się ten układ zmienić to okazuje się, że jak królik z kapelusza wyskakują nagle kompromitujące dokumenty. Jak ktoś na nie trafił? Przypadek? Nie sądzę. Nie w sposób tu pominąć Wałęsy, który przebierał nogami nie mogąc się doczekać kiedy będzie upragniony anschluss (z niejakimi obrzydzeniem wklejam link, ale to dopełnia całości tematu i na temat). O take Polskę im chodziło i chodzi cały czas.

Pod względem skuteczności nie można mieć do Niemców zarzutu. To pokolenie dokonuje bez wystrzału tego, o czym marzyły całe pokolenia ich ojców i ich matek. Podporządkowuje sobie Europę, jako niemiecką republikę demokratyczną. Udało się im to zrobić bez Gestapo, SS i Wehrmachtu na całym kontynencie. Nie można nie mieć pewnej formy  uznania dla pomysłu na zdominowanie znacznej ilości podbitych i upokorzonych narodowych elit. Piosenkarze, aktorzy, sędziowie, dziennikarze, politycy garną się do spódnicy kanclerzowej jak do troskliwej matki. Co prawda nie nawiązują oni duchem do Schillera, Goethego a raczej to tandetnej rozrywki i wulgarności z October Fest (co widać i słychać między innymi na manifach babo-chłopów). Oczywiście nie wszyscy mają takie role do odegrania. Są i tacy, którzy mają się buntować i komponować piosenki przeciwko niemieckiemu ziomkostwu, przeciwko Erice Steinbach. Tak jest do chwili próby, w której trzeba stanąć do jednego szeregu i razem z całą niemiecką diasporą rozproszoną po całej niemieckiej republice demokratycznej powtarzać jak paciorek: ein volk, ein reich, ein führer.

Jak powstaje naród? Bo ty, ja, ona i on mówimy: „tak, jestem Polakiem. Akceptuję tę tożsamość,  jestem z tego dumny”. Podobnie i z wielkim narodem niemieckim rozproszonym po całej Europie. On i ona, biologicznie z matki i ojca Polaków mówią do siebie: „nienawidzę tenkraju, nienawidzę tej wiochy. Niemcy to wspaniały naród, przygarnęli mnie, gdy byłem w kłopotach finansowych, wsparli jak kochająca rodzina. Tak, czuje się Niemcem w każdym calu. Jestem dumna/dumny (niepotrzebne skreślić), gdy grają niemiecki hymn i nasze chłopaki stoją na podium”. Trudno mieć pretensje, to kwestia wyboru. To nawet nie jest zdrada na tym poziomie. To tylko kwestia wyboru, po jakiej stronie opowie się rozum i serce. Zdrada zaczyna się wtedy, gdy stajesz przeciwko narodowi, z którego pnia wyrosłeś, przeciwko tym, z którymi grałeś w piłkę na jednym podwórku. Historie szpiegów wszelkiej maści są niezwykle banalne. Wszędzie jest jakaś drobna zadra, jakaś pielęgnowana latami drobna uraza, która pozostawiona bez troskliwego opatrzenia zaczęła ropieć i sprawiając nieznośny ból istnienia w tej nienormalności.

Tak to widzę, na gorąco dziś. Ale bez specjalnych emocji. Nadal twierdzę, że Tusk marnie skończy. To intuicja, nie ma tu uzasadnienia logicznego.

A, i jeszcze jedno, bo bym zapomniał.

Kukiz, migiem ściągaj tę koszulkę z Polską Walczącą.

Ale to już.

Jestem starym człowiekiem patrzącym na przepływającą rzekę

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka